piątek, 20 września 2013

Deja Vu


Jedenasta, kończę piwo, kopcę blanta
I pisze do mnie koleżanka, którą znam od dawna,
Ale chciałaby coś więcej niż spacer i kumpla,
I ją wkurwia, i chce mi proponować układ.
I mówi, że by wpadła do mnie na seks i blanta,
Albo blanta i seks, albo na blanta seks i blanta.
I później pomyślimy jak to będzie dalej.
Mówię sorry, ale nawet nie chcę się wpierdalać w fazę.
I to wszystko...
Użalam się nad sobą i to nie jest spoko, mimo wszystko.
Oczy mam przekrwione, kłamią jeśli widzą płomień.
Dzisiaj znów słuchałem jej poczty głosowej,
A wieczorem znowu wyjdę i poznam w barach tępe panny
I sztuki, które znałem z opowiadań.
Może z którąś będę dłużej albo zdradzę ją do rana.
I znów nie jest tak jak być powinno, znów chyba jestem... obcy







Jadę tramwajem. Przepiękne, jasne, chłodne światło poranka, ludzie wsiadają i wysiadają. Stoję, jakby mnie nie było, mam deja vu. Żałuję, że nie mam przy sobie aparatu, chociaż nie wiem czy odważyłabym się celować ludziom obiektywem w twarz.
Miałam sen, bardzo dziwny. Oczywiście już go nie pamiętam, ale pozostawił we mnie dziwne uczucie niepokoju oraz ciekawości, którą bardzo bym chciała zaspokoić. Zakazy rodzą historie typu "bad decisions makes good stories", zakazy wywołują chęć złamania. Albo może ja po prostu lubię robić na przekór, co nie znaczy że zawsze to robię.
Brakuje mi motywacji. Do wszystkiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz