piątek, 13 września 2013

Jesienny chłód.

Marzę o jasnych, zamglonych porankach, wśród których rozbrzmiewają dźwięki miasta. Wszystko toczy się wokół mnie, a ja jestem nieświadomą częścią tego zgiełku. Takie jesienne poranki przywodzą mi na myśl zapach jesieni w Poznaniu, chłodne, orzeźwiające powietrze oraz właśnie to niesamowite światło. Zawsze wtedy żałuję że nie mam ze sobą aparatu by uwiecznić życie miasta. Jesień to dla mnie synonim pewnego rodzaju podróży - czasu spędzonego na dworcach kolejowych, w pociągach, przywitania, pożegnania. To także nowy etap w moim życiu, rokrocznie. Wyczekiwanie. Mimo, że tak naprawdę nie lubię jesieni, nie lubię chłodu i deszczu, to zawsze jesienne dni wspominam z rozrzewnieniem. Do tego stopnia, że mam ochotę wsiąść do pociągu i odtworzyć chwile, które już kiedyś przeżyłam - czy to wpatrując się w mrok za brudną szybą pociągu, czy też przypatrując się ludziom na przystanku tramwajowym. Początek, a zarazem koniec. Może to zbyt patetyczne - ale to czas kiedy wierzę w siebie, tak naprawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz